Tegorączne wiosenne włóczegostwo z Piterem rozpoczeliśmy na Pradze. Szkoda tylko, ze jakoś nam "nie szło" i street nie wyszedł, ale za to zupełnym przypadkiem zaowocowało to kilkoma ciekawymi portretami w Czarnym Motylu przy niepasteryzowanej piance.
Oczywiście "wszędobylska" Legia
... a zupełnym przypadkiem udało się ustrzelić świetne ciuchy z pierwszego sortu na Targowej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz